Zbliża się koniec roku, a mnie znów nasuwa się temat
postanowień noworocznych. Zerkam na listę, moja twarz smutnieje. Nie wszystko
udało się zrealizować tak jak zakładałam. 365 dni - szmat czasu, a jednak... Na
coś zabrakło czasu, na coś innego funduszy, chęci, możliwości... Coś bardzo
prostego, ale ja zrozumiałam to dopiero teraz...
"Wszystkie wrony za
ogony" - tak właśnie moja mama komentowała moje nastoletnie poczynania.
Faktycznie, tak było. Zawsze chciałam wszystko już i wszystko na raz. Czasem
sporo mnie to kosztowało, czasem nic z tego nie wychodziło, jednak nie
poddawałam się. Potrafiłam obudzić w sobie stratega i nie dawałam mu zasnąć,
dopóki plan nie był szczegółowy i wykonalny. Choć dzień miał 24 godziny, ja w
jakiś sposób próbowałam go rozciągnąć niczym gumę do żucia Hubba Bubba.
Z perspektywy czasu widzę jednak,
że mamy tylko 100% sił, możliwości, energii czy uwagi, nie 150 ani 200%. To
takie oczywiste, ale ile razy próbujemy dokonać niemożliwego? Ile razy chcielibyśmy
się nieświadomie rozdwoić, aby sprostać wszystkim swoim wymaganiom? Ile razy
nie jesteśmy w stanie dać za wygraną i dopiero zmęczenie lub niepowodzenie musi
nas zatrzymać?
Mierz siły na zamiary czyli znajdź tyle siły, abyś dał radę
zrealizować swoje zamiary. To nie takie proste! Nasze siły są w jakiś sposób
ograniczone. Musimy pamiętać o kilku niezwykle ważnych aspektach. Po pierwsze, dzień
ma 24 godziny, z czego co najmniej 6 należy poświęcić na sen. Po drugie, oprócz
ciągłego działania musimy też znaleźć czas na odpoczynek, gdyż nasz umysł i
organizm nie działają jak króliczki Duracell, choć czasem tego właśnie
oczekujemy. Po trzecie, w swoim
harmonogramie dnia powinniśmy też znaleźć czas na relacje z bliskimi nam ludźmi,
a poza tym choćby na krótką refleksję dotyczącą naszych bieżących i przyszłych
zadań.
Co w tym momencie jest dla mnie
najważniejsze? Na czym najbardziej mi zależy? Co mogę poświęcić, aby
zrealizować założone cele? Na co przeznaczyć 20% energii, na co 15% a na co 5%
i 60%? A może jest coś co kosztować mnie będzie 100% energii, a z reszty trzeba
będzie zrezygnować?
Ja analizując ten rok,
zobaczyłam, że mój słynny remont mnie po prostu pożarł. Zabrakło mi sił na parę
innych rzeczy, które chciałam zrealizować. Co mogę powiedzieć? Szkoda. No na
pewno. Jednak Nowy Rok jest już blisko i mogę to wszystko, jak to mówimy w
języku korporacji, reschedulować (z ang. przeplanować). Czy 2018 pozwoli
zrealizować wszystkie zamierzone cele? To oczywiście zależy od planu,
możliwości i poniekąd wydarzeń losowych. Jednak nawet jeśli coś nie wyjdzie,
najważniejsze są nasze chęci i determinacja. Bez nich, nie jesteśmy w stanie
ułożyć nawet planu.