niedziela, 16 września 2018

Camino de la vida - droga życia






Caminante, no hay camino, se hace camino al andar.To fragment wiersza hiszpańskiego poety Antonio Machado. W tłumaczeniu na polski: Wędrowcze, drogi nie ma, drogę wytycza się idąc. Te słowa chodzą po mojej głowie od kilku tygodni, gdyż to właśnie ja, już niedługo, przebędę długą drogę. Jadę na Camino!

Pomysł wybrania się na Camino nie pojawił się u mnie spontanicznie. O Camino de Santiago dowiedziałam się już na studiach. Na zajęciach Historii Hiszpanii, które prowadziła dystyngowana pani profesor,  z niedowierzaniem słuchaliśmy o szlakach Świętego Jakuba powstałych już w średniowieczu, a uczęszczanych po dziś dzień. Miejsce spoczynku jednego z dwunastu apostołów Jezusa przyciąga ludzi z całego świata. Tak więc wraz z grupą koleżanek postanowiłyśmy, że i my kiedyś rzucimy wszystko i wyruszymy szlakiem Św. Jakuba do Santiago de Compostela w Galicji. Choć szlaków jest wiele i można wybrać, który szlak chce się przebyć, najlepiej jest jednak wyjść z domu i właśnie z tego miejsca rozpocząć pielgrzymkę. Ja miałam wyruszyć z Wyr, pozbierać po drodze koleżanki z Katowic i komu w drogę, temu czas! Tak jednak nigdy się nie stało, Camino zostało dla większości z nas odległym, nierealnym planem. Tylko jedna z moich koleżanek, swoje Camino (bo tak potocznie mówi się o pielgrzymowaniu do Santiago) ma już za sobą, nawet dwukrotnie. Ja będę następna! 8 lat po studiach nadszedł mój czas i to ja niedługo będę przemierzać hiszpańskie dróżki doświadczając mojego Camino.

Co wpłynęło na moją decyzję? Dlaczego dopiero teraz? Myślę, że to kwestia gotowości. Przez wszystkie te lata myśl o przebyciu Camino gdzieś we mnie dojrzewała. Fajnie by było pójść na Camino... Bardzo fajnie! Kiedyś trzeba będzie się wybrać... I tak mijał czas. Teraz, kiedy mam już bilet lotniczy do Hiszpanii, bo niestety nie jesteśmy w stanie wyruszyć ze swojego miejsca zamieszkania, wiem, że to jest ten moment. To właśnie teraz potrzebuję być na Camino i doświadczyć mojej drogi. Camino w języku hiszpańskim to właśnie droga. Przebyć Camino nie znaczy tylko przejść szlakiem Św. Jakuba, znaczy dużo więcej. Jeszcze nie wiem co dokładnie znaczy, ale mam nadzieję, że dowiem się tego już wkrótce.

Podobno istnieje tysiące powodów, dla których warto wybrać się na Camino. Czytałam ostatnio wpis hiszpańskiej blogerki, która twiedzi, że Camino jest jak lekarstwo na wszystko. Na wszystko co nas trapi, co wzbudza nasze watpliwości, nasz smutek. Jest sposobem na znalezienie siebie, na znalezienie odpowiedzi na pytania, które wydają się pytaniami bez odpowiedzi. Ona była w złym momencie swojego życia, kiedy ruszyła na Camino. Ja jestem w jednym z najlepszych, jednak i tak właśnie potrzebuję tej drogi. To etap życia, w którym dzieje się u mnie bardzo dużo dobrego. Na Camino, chcę sobie to wszystko poukładać, spojrzeć na moje życie z innej perspektywy i nauczyć się czegoś nowego, o życiu właśnie.

Zawsze kiedy gdzieś wyjeżdżam, pakuję się na ostatnią chwilę. Tym razem, choć do Camino pozostało jeszcze sporo czasu,  ja już jestem w pełnym rynsztunku, gotowa do drogi, spragniona nowego. Zastanawiam się co mnie tam zaskoczy, czego się nauczę, czego dowiem się o sobie i o mężczyźnie mojego życia, który będzie mi towarzyszył. Myślę, że najciekawsze będzie poddanie się Camino, życie z dnia na dzień, bez szczegółowego planu.  Jednak co tak naprawdę okaże się najciekawsze opiszę w kolejnym poście, który ukaże się krótko po powrocie z Camino. Obiecuję :)


2 komentarze:

  1. Z ogromnym zaciekawieniem będę czekać na relację, z pewnością nie tylko ja ! ;-)

    Camino ancho ! :-)

    OdpowiedzUsuń