Caminante, no hay camino, se hace camino al
andar.To
fragment wiersza hiszpańskiego poety Antonio Machado. W tłumaczeniu na polski: Wędrowcze, drogi nie ma, drogę wytycza się idąc. Te słowa chodzą po
mojej głowie od kilku tygodni, gdyż to właśnie ja, już niedługo, przebędę długą
drogę. Jadę na Camino!
Pomysł wybrania się na
Camino nie pojawił się u mnie spontanicznie. O Camino de Santiago dowiedziałam
się już na studiach. Na zajęciach Historii Hiszpanii, które prowadziła
dystyngowana pani profesor, z
niedowierzaniem słuchaliśmy o szlakach Świętego Jakuba powstałych już w
średniowieczu, a uczęszczanych po dziś dzień. Miejsce spoczynku jednego z
dwunastu apostołów Jezusa przyciąga ludzi z całego świata. Tak więc wraz z
grupą koleżanek postanowiłyśmy, że i my kiedyś rzucimy wszystko i wyruszymy
szlakiem Św. Jakuba do Santiago de Compostela w Galicji. Choć szlaków jest
wiele i można wybrać, który szlak chce się przebyć, najlepiej jest jednak wyjść
z domu i właśnie z tego miejsca rozpocząć pielgrzymkę. Ja miałam wyruszyć z Wyr,
pozbierać po drodze koleżanki z Katowic i komu w drogę, temu czas! Tak jednak
nigdy się nie stało, Camino zostało dla większości z nas odległym, nierealnym
planem. Tylko jedna z moich koleżanek, swoje Camino (bo tak potocznie mówi się
o pielgrzymowaniu do Santiago) ma już za sobą, nawet dwukrotnie. Ja będę
następna! 8 lat po studiach nadszedł mój czas i to ja niedługo będę przemierzać
hiszpańskie dróżki doświadczając mojego Camino.
Co wpłynęło na moją
decyzję? Dlaczego dopiero teraz? Myślę, że to kwestia gotowości. Przez
wszystkie te lata myśl o przebyciu Camino gdzieś we mnie dojrzewała. Fajnie by
było pójść na Camino... Bardzo fajnie! Kiedyś trzeba będzie się wybrać... I tak
mijał czas. Teraz, kiedy mam już bilet lotniczy do Hiszpanii, bo niestety nie
jesteśmy w stanie wyruszyć ze swojego miejsca zamieszkania, wiem, że to jest
ten moment. To właśnie teraz potrzebuję być na Camino i doświadczyć mojej
drogi. Camino w języku hiszpańskim to właśnie droga. Przebyć Camino nie znaczy tylko przejść szlakiem Św. Jakuba,
znaczy dużo więcej. Jeszcze nie wiem co dokładnie znaczy, ale mam nadzieję, że
dowiem się tego już wkrótce.
Podobno istnieje
tysiące powodów, dla których warto wybrać się na Camino. Czytałam ostatnio wpis
hiszpańskiej blogerki, która twiedzi, że Camino jest jak lekarstwo na wszystko.
Na wszystko co nas trapi, co wzbudza nasze watpliwości, nasz smutek. Jest
sposobem na znalezienie siebie, na znalezienie odpowiedzi na pytania, które
wydają się pytaniami bez odpowiedzi. Ona była w złym momencie swojego
życia, kiedy ruszyła na Camino. Ja jestem w jednym z najlepszych, jednak i tak
właśnie potrzebuję tej drogi. To etap życia, w którym dzieje się u mnie bardzo
dużo dobrego. Na Camino, chcę sobie to wszystko poukładać, spojrzeć na moje
życie z innej perspektywy i nauczyć się czegoś nowego, o życiu właśnie.
Zawsze kiedy gdzieś
wyjeżdżam, pakuję się na ostatnią chwilę. Tym razem, choć do Camino pozostało
jeszcze sporo czasu, ja już jestem w
pełnym rynsztunku, gotowa do drogi, spragniona nowego. Zastanawiam się co mnie
tam zaskoczy, czego się nauczę, czego dowiem się o sobie i o mężczyźnie mojego
życia, który będzie mi towarzyszył. Myślę, że najciekawsze będzie poddanie się
Camino, życie z dnia na dzień, bez szczegółowego planu. Jednak co tak naprawdę okaże się najciekawsze
opiszę w kolejnym poście, który ukaże się krótko po powrocie z Camino. Obiecuję
:)
Z ogromnym zaciekawieniem będę czekać na relację, z pewnością nie tylko ja ! ;-)
OdpowiedzUsuńCamino ancho ! :-)
Gracias!! napiszę, jak tylko się rozpakuję ;)
Usuń