poniedziałek, 13 marca 2017

Już, teraz, natychmiast!



Do napisania na ten temat zachęciła mnie moja koleżanka Marta. ''Już, teraz, natychmiast'' powiedziała, a ja od razu wiedziałam o jaki temat jej chodzi. Wybrałam te słowa na tytuł tego wpisu, gdyż oprócz tego, że w jakiś sposób prowokują, to ukazują również to, co nie raz sama czuję i o czym chciałabym faktycznie napisać.  Mam nadzieję, że nie tylko Marta chciałaby o tym przeczytać. To nie lada wyzwanie napisać coś na czyjąś prośbę. Być może nie spełnię oczekiwań, ale muszę spróbować.

Nie wiem jak dużej części społeczeństwa to dotyczy, ale wydaje mi się, że na pewno nie jestem w tym osamotniona. Z pewnością wiele kobiet mogłoby potwierdzić, że nie raz, tak jak ja, boryka się z problemem braku cierpliwości w stosunku do... życia? Być może to najlepsze określenie. Mężczyźni chyba nie mają takiego problemu, z pewnością ich zdecydowana większość. Jestem wręcz przekonana, że o ile jakiś pokusił się o przeczytanie właśnie tego wpisu, to dokładnie w tym momencie marszczy czoło i zastanawia się o co właściwie chodzi z tym: już, teraz, natychmiast. W czym tkwi problem? Postaram się to jakoś wyjaśnić.

Bardzo chciałam uniknąć tego tematu na blogu, ale jest on dla mnie tak żywy, że moja głowa wypiera wszystkie inne ''lepsze'' przykłady. Mam nadzieję, że znajomi, którzy codziennie muszą ode mnie wysłuchiwać o postępach lub braku jakichkolwiek postępów przy remoncie mieszkania, nie będą jednak mieli mi tego za złe. Chciałabym dodać, że nigdy nie byłam pasjonatką tego tematu, teraz jednak wszystko się zmieniło ;)

Podejmując decyzję dotyczącą remontu twojego domu czy mieszkania z reguły masz już wyobrażenie efektu, który chcesz osiągnąć. To może być wizja, która tliła się w twojej głowie od dłuższego czasu, być może zakrawa nawet o twoje najskrytsze marzenia przestrzenne, lub jest  po prostu spontanicznym pomysłem podchwyconym z najnowszego numeru miesięcznika dla kobiet, sekcji: twoje mieszkanie. Wiesz co chcesz mieć i wiesz, że chcesz to mieć jak najszybciej. Wspaniale, podekscytowanie końcową wizją realizacji potrafi silnie zmotywować nas do działania. Mamy ochotę już ruszyć z kopyta, lecz tu nagle okazuje się, że od tego, co jest teraz, do tego, co widzimy oczami naszej wyobraźni jest już tak jakby trochę dalej.  Wyrasta przed nami mur, nie ma opcji, musimy się zatrzymać i w tej chwili nie ma sensu podejmować jakichkolwiek działań, bo nieprzemyślane nie przyniosą żadnych korzyści. W tym momencie to, co musimy zrobić to po prostu zastanowić się, jak dotrzeć do wyimaginowanego szarego salonu z żółtą sofą przy oknie i dużym stołem z krzesłami. Chcemy tam już być ASAP (z ang. as soon as possible - tak szybko, jak to tylko możliwe), ale zanim ściany będą szare, a dwóch panów z Agaty z uśmiechem na twarzy wniesie wymarzoną sofę na drugie piętro i nie naruszy przy tym ścian i framug drzwi, to jakiś czas musi upłynąć i wiele się musi wydarzyć. Być może wiele akcji wykonać będziemy musieli my sami. Tak! Być może bez tego się nie obejdzie! To nie żart.

To wydaje się bardzo proste, dla mnie jednak okazało się prawdziwie szokujące. Konieczność zatrzymania się, aby się zastanowić i przeanalizować sytuację wywołała u mnie złość i niejaki bunt wobec samej siebie. Każdy dzień działania był przecież na wagę złota, a analiza wydawała się niepotrzebną stratą czasu. Była jednak konieczna.

Czasem chcemy czegoś tak bardzo na już, tak bardzo na teraz i tak bardzo na natychmiast, że efekt końcowy przyćmiewa nam drogę. Często zaczynamy błądzić, biec na oślep, by po jakimś czasie zaszlochać, że nie ma, nie udało się. Robimy wszystko, a tak na prawdę nie robimy nic.

Podstawą realizacji naszych pragnień jest wiedza o tym, co chcemy osiągnąć, jak chcemy do tego dojść, jakie mamy opcje i co może nam przeszkodzić. Warto też, zastanowić się co stanie się, jeśli nie zrealizujemy swojej wizji. Niezbędna jest również cierpliwość.

Myślę, że życie czasem wymaga od nas tego, abyśmy się właśnie zatrzymali, abyśmy poczekali na odpowiedni moment. Czekanie jest zdecydowanie trudniejsze niż działanie. Możesz czekać na autobus, który wg rozkładu ma przyjechać dopiero za 4 godziny. Możesz też podejść  2 km na pociąg, który zabierze cię w to samo miejsce w krótszym czasie. Druga opcja wydaje się nawet lepsza: łatwiejsza i szybsza. Jadąc pociągiem, nie zobaczysz jednak tego, co mógłbyś zobaczyć przez szybę autobusu, nie wysiądziesz kilka przystanków wcześniej, jeśli nagle zmienisz zdanie lub jeśli po prostu chciałbyś załatwić coś jeszcze po drodze. Czasem lepiej jednak poczekać, choć 4 godziny czekania na przystanku wydawać się mogą i na pewno są prawdziwą gehenną.

Wierzę, że cierpliwość to dar, o który tak trudno w naszym dzisiejszym szybkim świecie, bo przecież nie tylko jedzenie jest u nas fast (od fast food - z ang. szybkie jedzenie). Większość z nas, żyje w ciągłym biegu i może właśnie dlatego nie raz chcemy mieć coś już, teraz i natychmiast, bo boimy się, że coś nas ominie, że nie zdążymy tego złapać w locie pędząc w tak ekspresowym tempie. "Szybko i tanio'' to typowy marketingowy slogan, ale czy naprawdę chcemy mieć wszystko w jak najkrótszym terminie i jak najmniejszym kosztem? Czy nie docenimy bardziej szarego salonu, jeśli sami starannie dobierzemy kolor farby i pomalujemy w nim ściany? Czy odliczając dni do momentu pojawienia się w nim tej żółtej sofy, na której z dumą ułożymy poduszki w fikuśny wzór, w poszukiwaniu których przegrzebaliśmy cały Internet, nie poczujemy większej satysfakcji niż gdyby w parę dni zrobiłaby to za nas ekipa remontowa TVN-u? Odpowiedź nasuwa się sama, zwłaszcza, że w pierwotnej wersji sofa miała być w kolorze fuksji, później turkusu, a od wersji finalnej dzielił ją jeszcze kolor limonki i sorbetu malinowego.


Nie wiem jak nauczyć się cierpliwości, ale myślę, że cierpliwie można się jej uczyć całe życie :) Mówią, że cierpliwość popłaca i mają rację, choć czasem ciężko jest nam w to uwierzyć. Na pewne decyzje czy wydarzenia nadejść musi jednak odpowiedni czas.