Czasem ktoś zadaje mi
pytanie, skąd pomysł na coaching i po co to właściwie robię. Uwielbiam
opowiadać wtedy anegdotę, o tym jak to w 2012 roku, kiedy mieszkałam w
Mediolanie pierwszy raz zetknęłam się z coachingiem. To był zimowy wieczór,
udałyśmy się z koleżankami z Polski na apperitivo organizowane przez
Internations. To było spotkanie dla obcokrajowów mieszkających w Mediolanie,
którzy chcieli spędzić jakoś czas, poznać nowych ludzi. Na te spotkania
przychodzili również Włosi, aby poćwiczyć swój angielski. Pamiętam, że już
miałyśmy myśleć o ewakuacji, kiedy zagadał nas jakiś Włoch i zaprosił do
stolika. Dzięki temu zdarzeniu, poznałam Włoszkę o imieniu Mattea. Skąd jesteś,
czym się zajmujesz? Okazało się, że Mattea jest coachem.
- Kim?!
- Coachem.
- No ale co tzn.?
- Pomagam ludziom realizować ich marzenia. – odpowiedziała, a ja zrobiłam
wielkie oczy. Mattea opowiedziała mi o zawodzie coacha. Słuchałam z
niedowierzaniem. Jakie to piękne, pomagać ludziom realizować ich marzenia –
pomyślałam. Szczerze pozazdrościłam Mattei wykonywanego zawodu. Pomyślałam, że
to o wiele ciekawsze od tego, czym ja zajmuję się na codzień. A później cały
ten coaching wyleciał mi z głowy. Zapomniałam o coachingu na jakieś 2 lata. Nie
pamiętam jak to się stało, że ten temat do mnie wrócił, ale wiem, że zapaliała
się we mnie jakaś iskierka. Myśl o rozpoczęciu studiów coachingowych dojrzewała
we mnie kolejne 2 lata. Byłam do tego stopnia niezdecydowana, że na pierwsze zajęcia
poszłam z myślą, że póki nie zapłacę kolejnej raty, to jeszcze mogę się
rozmyślić. Jednak te pierwsze zajęcia rozwiały moje wszelkie wątpliwości. Wiedziałam,
że chce skończyć te studia, choćbym tylko ja miała coś na tym zyskać.
Za mną dwa lata "coachowania".
Wiele osób przewinęło się przez moje "coachingowe ręce" i
niewątpliwie, każda z tych osób coś na tym coachingu zyskała. Niektórzy podjęli
się realizacji celu, do którego nie umieli się jak dotąd zabrać. Inni
poukładali sobie w głowie ich ścieżkę kariery lub nawet całe ich życie. Wiedzą
już, co najpierw, co potem i w którym kierunku zmierzać. Ktoś odkrył, że
najpierw musi uregulować pewne sprawy zanim przystąpi do realizacji obranego
celu. Ktoś inny zdziwił się, że jego cel uległ całkowitej transformacji.
Czy tak jak Mattea
pomagam spełniać ludziom marzenia? Chyba tak... :) Odrobinę, ale jednak!
Czasem coachee dziękują. Nie ma za co - odpowiadam
- to Ty tego dokonałeś. Ja przeprowadziłam z Tobą tylko proces coachingowy!