piątek, 19 stycznia 2018

Po co mi właściwie ten coaching?




Czasem ktoś zadaje mi pytanie, skąd pomysł na coaching i po co to właściwie robię. Uwielbiam opowiadać wtedy anegdotę, o tym jak to w 2012 roku, kiedy mieszkałam w Mediolanie pierwszy raz zetknęłam się z coachingiem. To był zimowy wieczór, udałyśmy się z koleżankami z Polski na apperitivo organizowane przez Internations. To było spotkanie dla obcokrajowów mieszkających w Mediolanie, którzy chcieli spędzić jakoś czas, poznać nowych ludzi. Na te spotkania przychodzili również Włosi, aby poćwiczyć swój angielski. Pamiętam, że już miałyśmy myśleć o ewakuacji, kiedy zagadał nas jakiś Włoch i zaprosił do stolika. Dzięki temu zdarzeniu, poznałam Włoszkę o imieniu Mattea. Skąd jesteś, czym się zajmujesz? Okazało się, że Mattea jest coachem. 
- Kim?! 
- Coachem. 
- No ale co tzn.? 
- Pomagam ludziom realizować ich marzenia. – odpowiedziała, a ja zrobiłam wielkie oczy. Mattea opowiedziała mi o zawodzie coacha. Słuchałam z niedowierzaniem. Jakie to piękne, pomagać ludziom realizować ich marzenia – pomyślałam. Szczerze pozazdrościłam Mattei wykonywanego zawodu. Pomyślałam, że to o wiele ciekawsze od tego, czym ja zajmuję się na codzień. A później cały ten coaching wyleciał mi z głowy. Zapomniałam o coachingu na jakieś 2 lata. Nie pamiętam jak to się stało, że ten temat do mnie wrócił, ale wiem, że zapaliała się we mnie jakaś iskierka. Myśl o rozpoczęciu studiów coachingowych dojrzewała we mnie kolejne 2 lata. Byłam do tego stopnia niezdecydowana, że na pierwsze zajęcia poszłam z myślą, że póki nie zapłacę kolejnej raty, to jeszcze mogę się rozmyślić. Jednak te pierwsze zajęcia rozwiały moje wszelkie wątpliwości. Wiedziałam, że chce skończyć te studia, choćbym tylko ja miała coś na tym zyskać.

Za mną dwa lata "coachowania". Wiele osób przewinęło się przez moje "coachingowe ręce" i niewątpliwie, każda z tych osób coś na tym coachingu zyskała. Niektórzy podjęli się realizacji celu, do którego nie umieli się jak dotąd zabrać. Inni poukładali sobie w głowie ich ścieżkę kariery lub nawet całe ich życie. Wiedzą już, co najpierw, co potem i w którym kierunku zmierzać. Ktoś odkrył, że najpierw musi uregulować pewne sprawy zanim przystąpi do realizacji obranego celu. Ktoś inny zdziwił się, że jego cel uległ całkowitej transformacji.

Czy tak jak Mattea pomagam spełniać ludziom marzenia? Chyba tak... :) Odrobinę, ale jednak!

Czasem coachee dziękują. Nie ma za co - odpowiadam - to Ty tego dokonałeś. Ja przeprowadziłam z Tobą tylko proces coachingowy!