Nie, zazdrość pozytywnie!
Powszechnie przyjęło się, że zazdrość jest zła. Skoro nawet mówi o tym Dekalog,
to wydawać by się mogło, że ta kwestia nie podlega żadnej dyskusji. Ja jednak
sądzę, iż istnieją dwa rodzaje zazdrości. O ile ten pierwszy, ten, o którym mowa
w dziesiątym przykazaniu, jest faktycznie negatywnym odczuciem, zwłaszcza jeśli
jego granice ocierają się o zawiść, to ten drugi rodzaj zazdrości może być
bardzo pozytywny i może przynieść nam wiele korzyści.
Czym jest dla mnie
pozytywna zazdrość? To uczucie, kiedy patrzę na zawodowe sukcesy moich
znajomych, ich osiągnięcia, kiedy oglądam niesamowite zdjęcia z podróży w
najdalsze zakątki świata, do których dotarli i myślę sobie: ja też chcę!
Zazdroszczę mojej przyjaciółce miesięcznej podróży po Stanach, bo dla mnie USA
jest nadal w sferze marzeń i nie wiadomo jak długo jeszcze w niej zostanie.
Jednak kiedy była na drugim końcu globu cieszyłam się wraz z nią tym, co
przeżywała, cieszyłam się, że mogła zrealizować swoje marzenie i tym samym przywieźć
mi małe pamiątki z podróży, które do teraz przypominają mi o mojej jeszcze
niezrealizowanej wyprawie. New York City, Miami i również San Francisco jeszcze muszą
poczekać na przybycie Blanki K., ale to co usłyszałam o nich w opowieściach napędza
realizację mojego marzenia. Jedną z rzeczy, których bardzo żałuję z czasów
studiów, jest fakt, że nie udało mi się pojechać na Work & Travel do Stanów
właśnie. Tak! Zazdroszczę wszystkim, którzy pojechali, którzy mieli odwagę, by
zapożyczyć się u rodziców i zaryzykować czy to wszystko się chociaż zwróci,
pojechać i przeżyć przygodę życia. Oj, jak ja im zazdroszczę!!! Mnie się nie
udało, a na studia już nie wrócę, jednak mogę to marzenie zrealizować inaczej i
zrobię to :) Prędzej czy
później przeżyję mój American Dream, a ta mała zazdrość jest moim największym
motywatorem. Czy jest w niej coś złego? Nie sądzę ;)
Jak wiecie, w
październiku ubiegłego roku rozpoczęłam pisanie tego bloga. Na początku miałam
wiele obaw, jak to w ogóle wyjdzie, co powiedzą znajomi. W końcu nie jest łatwo
wyjść z czymś do ludzi. Gdyby nie sukces Volanta, który pisze na volantification.pl, być może i ja bym się nie odważyła. W jednym ze swoich postów
(przeczytałam chyba wszystkie, a nie jest ich mało) Volant pisze o swoich
początkach, o ciężkiej pracy jaką musiał włożyć w pisanie swojego bloga i o
długim czasie pozyskiwania czytelników. Podkreśla, że było warto. Ja mam ochotę
udostępniać każdy jego wpis, bo bardzo podoba mi się jego styl i to co chce
przekazać. Nie zawsze się z nim zgadzam, czasem bywa zbyt grubiański, ale dla
mnie to najlepszy blog w sieci. Bez wątpienia jest moim motywatorem i tak,
zazdroszczę mu tego jak pisze. Oj, jak ja chciałabym tak pisać! Być może mój
blog nigdy nie będzie tak dobry jak volantification.pl, ale to pozytywne „zazdro” na pewno ma na mnie dobry wpływ ;)
Jeśli więc odczuwasz zazdrość, która Cię napędza, jeśli zazdrość równa się dla Ciebie z radością ze szczęścia i sukcesów innych ludzi, to jest to dobra zazdrość. Tak trzymaj. Jeśli natomiast patrzysz na innych spode łba, bo mają się lepiej, bo stać ich na podróż do Australii, zarabiają kupę kasy i jeżdżą najnowszym Audi, z zazdrości aż Cię ściska, a tak naprawdę nie robisz nic, by spełnić swoje marzenia, zarabiać więcej i nie jeździć zdezelowaną Skodą, to chyba pora iść po rozum do głowy, skończyć z zatruwaniem sobie życia i przeobrazić te negatywne uczucia w pozytywny motywator? Co ja mogę zrobić, żeby lepiej zarabiać? Być może mogę się przebranżowić, zdobyć nowe kwalifikacje, podszkolić angielski? Ile czasu potrzebuję na zaoszczędzenie funduszy na podróż moich marzeń? Z czego mogę zrezygnować, by już dziś coś odłożyć? Itd, itd, itd... To od Ciebie zależy co zrobisz ze swoimi myślami, uczuciami i marzeniami. Potrzebujesz coacha by to wszystko rozpracować i wyznaczyć najważniejsze dla Ciebie cele i ścieżkę ich realizacji? Zapraszam do kontaktu, chętnie pomogę :)
Jeśli więc odczuwasz zazdrość, która Cię napędza, jeśli zazdrość równa się dla Ciebie z radością ze szczęścia i sukcesów innych ludzi, to jest to dobra zazdrość. Tak trzymaj. Jeśli natomiast patrzysz na innych spode łba, bo mają się lepiej, bo stać ich na podróż do Australii, zarabiają kupę kasy i jeżdżą najnowszym Audi, z zazdrości aż Cię ściska, a tak naprawdę nie robisz nic, by spełnić swoje marzenia, zarabiać więcej i nie jeździć zdezelowaną Skodą, to chyba pora iść po rozum do głowy, skończyć z zatruwaniem sobie życia i przeobrazić te negatywne uczucia w pozytywny motywator? Co ja mogę zrobić, żeby lepiej zarabiać? Być może mogę się przebranżowić, zdobyć nowe kwalifikacje, podszkolić angielski? Ile czasu potrzebuję na zaoszczędzenie funduszy na podróż moich marzeń? Z czego mogę zrezygnować, by już dziś coś odłożyć? Itd, itd, itd... To od Ciebie zależy co zrobisz ze swoimi myślami, uczuciami i marzeniami. Potrzebujesz coacha by to wszystko rozpracować i wyznaczyć najważniejsze dla Ciebie cele i ścieżkę ich realizacji? Zapraszam do kontaktu, chętnie pomogę :)