niedziela, 11 grudnia 2016

Postanowienia noworoczne wcale nie są takie głupie


Co roku słyszę jak radiowi prezenterzy wyśmiewają nasze postanowienia noworoczne, o których nie pamiętamy już w okolicach 5 stycznia. Ja również troszkę się nabijam widząc przepełniony fitness klub w okresie styczeń - marzec, a później nagły spadek frekwencji. Ten spadek tak właściwie mnie cieszy, bo o wiele lepiej ćwiczy się kiedy masz trochę przestrzeniu wokół swojej maty, ale niewątpliwie wniosek jest jeden: nie jesteśmy zbyt wytrwali jeżeli chodzi o realizację naszych postanowień noworocznych.

W tym momencie należałoby się zastanowić, dlaczego właściwie tak się dzieje. Wszystko przecież ma jakiś związek przyczynowo skutkowy. Być może postanowienia noworoczne są z góry skazane na klęskę, gdyż nie są one do końca przemyślane, jako że powstają pod wpływem emocji sylwestrowej nocy lub jeszcze gorzej, noworocznego kaca...  To bardzo prawdopodobne, ale myślę, że za naszą nieudolnością związaną z ich realizacją kryje się coś jeszcze. W Nowym Roku rzucę palenie, schudnę 10 kg, pojadę na Ibizę, podszkolę swój angielski, zmienię pracę, zrobię remont, będę lepszą matką, itd..., itd... Niestety nie wystarczy wypowiedzenie tego czego pragniemy przy rozświetlonym sztucznymi ogniami  sylwestrowym niebie i popicie tych życzeń lampką szampana. To tak nie działa. Nic się samo nie stanie, pomimo tego, że bardzo tego chcemy. Jeśli przez cały rok nie chodziliśmy w ogóle na siłownię, to tylko wytrwałość samuraja dałaby cień szansy temu, aby od 1 stycznia pojawiać się w fitness klubie codziennie lub co dwa dni. Jeśli do tej pory nie próbowałeś ograniczać ilości wypalanych fajek, to chyba od momentu wybicia północy ciężko ci będzie nie zapalić już ani jednej fajki w życiu. Pewnie istnieją ludzie o tak wysokiej determinacji, że są w stanie wykonać tę mission impossible, niemniej jednak to tylko jednostki. Chcę powiedzieć, że moim zdaniem warto sobie dokładnie przemyśleć  co chcielibyśmy w Nowym Roku osiągnąć, a na pewno znajdziemy się o krok dalej na drodze do realizacji tego właśnie celu. Usiądź więc i zastanów się co chcesz w swoim życiu zmienić, nie czekaj do Sylwestra, zrób to już teraz. Jeśli będziesz pewny zmiany, której chcesz na Nowy Rok, bo dokładnie przeanalizujesz swój cel i tym samym będziesz wiedział z czym ta zmiana się wiąże, staniesz się bliższy osiągnięcia sukcesu. Czy tak właściwie jesteś w stanie pojawić się w fitness klubie 4 razy na tydzień? A może w natłoku cotygodniowych obowiązków możesz chodzić na zajęcia jedynie w poniedziałki i środy? To dosyć istotne. Zaplanuj realizację swojego celu. Będę chodzić na jogę, będę chodzić na jogę... Nie, nie będziesz! Przygotuj się, sprawdź kiedy są zajęcia, ile kosztuje karnet, zaplanuj to. Zanim zaczniesz planować, ściągnij różowe okulary. Optymizm jest super, ale teraz przez chwilę trzeba być najprawdziwszym realistą. Czy mój cel jest możliwy do zrealizowania? Co mnie motywuje do realizacji tego celu? Co chcę przez to osiągnąć? Co stracę jeśli mi się nie uda? Ok, więc może nie rzucę palenia 1 stycznia, ale może skończę z nałogiem do kwietnia, a przez pierwsze 3 miesiące roku będę stopniowo redukować ilość wypalanych fajek, zaoszczędzone pieniądze będę przelewać na specjalne konto, które stanie się funduszem wakacyjnym dla mojej rodziny, a tym samym moim motywatorem do walki z nałogiem? O tak! Taki plan na pewno ma większe szanse na powodzenie. Jestem o tym przekonana.

Dlaczego tak się tu mądrzę i jaki to ma cel? Jak pisałam w moim pierwszym poście (Bella vita - kim jestem i jaka jest moja misja), chciałabym inspirować innych do tego, aby ulepszali swoje życie. Myślę, że życie nikogo z nas nie jest idealne, bo nawet, gdy coś wydaje się nam idealne, to takie nie jest,  to tylko pozory. Niestety, ale zawsze jest jakieś "ale", jakaś wada ukryta... A to znaczy, że nikt nigdy nie powinien osiąść na laurach, odetrzeć pot z czoła i odetchnąć z ulgą, że zrobił już w swoim życiu wszystko. To tak jak z budową domu. Kiedy już go wybudujesz i urządzisz tak, abyś mógł się do niego wprowadzić, okaże się, że jest jeszcze wiele rzeczy, o które musisz zadbać. Złośliwość rzeczy martwych jest nieunikniona i na pewno, po jakimś czasie coś trzeba będzie naprawić, odmalować itd. Jeżeli nie będziesz dbał o swój dom, to za 20 lat obudzisz się w zniszczonej ruderze.

Życie to nie nędzna egzystencja, powolne oczekiwanie na śmierć. Wszyscy jesteśmy powołani do samorealizacji i dążenia do bycia lepszymi ludźmi. To właśnie po to chodzimy do szkoły, zdobywamy zawód, kwalifikacje. To właśnie dlatego rodzice od małego uczą nas zasad dobrego wychowania, a my staramy się żyć tak by reprezentować sobą jakieś wartości, być kimś, kogo nie można się powstydzić. Czy będę lepszym człowiekiem jeśli popracuję nad jakąś cechą mojego charakteru, która samego mnie męczy i mąci w moich relacjach międzyludzkich? Czy będę szczęśliwszy kiedy zrealizuję cel A i B? Tak? To dlaczego jeszcze się wahasz? Do dzieła!

Z końcem 2015 roku jako studentka coachingu zrobiłam sobie listę postanowień noworocznych do zrealizowania w nowym roku. Wytyczyłam sobie 10 celów. Z tej dziesiątki zrealizowałam 6, tj. 60%. Troszkę naciągana statystka, bo jednym z moich celów było odwiedzenie Barcelony, Lublina i południa Włoch, a udała się tylko Barcelona. Więc ok, niech będzie, że zrealizowałam 50% swoich celów. To dużo czy mało? Pewnie zależy jak dla kogo. Dla mnie? Hmmm... chyba trochę mało, jestem zła na siebie, że nie przeczytałam większej ilości książek niż w roku ubiegłym, że nie znalazłam czasu na naukę katalońskiego pomimo tego, że zakupiłam drogie podręczniki, itd.  Jednak jeśli spojrzę na to inaczej i zobaczę, co udało mi się osiągnąć, to na mojej twarzy pojawia się uśmiech, bo osiągnęłam naprawdę wiele. Tak naprawdę, większość tych ważniejszych postanowienia zostało zrealizowanych, dokładnie 3 na 5. Jedno z nich to zostanie coachem. Jestem coachem, prowadzę indywidualne sesje coachingowe w jednej z największych światowych korporacji. To duży sukces, a 3/5 to świetny wynik, więc myślę, że mogę być z siebie zadowolona. Już wiem co sobie postanowię na Nowy Rok. W czołówce znajdą się postanowienia nie zrealizowane w minionym roku, a złość na siebie samą za te niedopatrzenia będzie moim największym motywatorem. Teraz powinno być  trochę łatwiej, jeszcze tylko przeanalizuję dokładnie dlaczego nie udało mi się zrealizować tych postanowień w tym roku i mogę zacząć działać. Właściwie to już zaczęłam działać np. z czytaniem. Tydzień temu kupiłam dwie nowe książki Murakamiego, z których ucieszyłam się jak dziecko! :)


Ty też daj sobie szansę na to by Nowy Rok stał się pretekstem do ulepszenia twojego życia, do zrealizowania twoich marzeń, do pozytywnej zmiany osobowości. Po co marnować czas stojąc z założonymi rękami? Działaj, bo życie płynie w ekspresowym tempie i nie ma czasu do stracenia. Jeśli potrzebujesz wsparcia coacha, zachęcam do kontaktu. Cokolwiek postanowisz, życzę ci powodzenia :)