Co roku słyszę jak radiowi prezenterzy wyśmiewają nasze
postanowienia noworoczne, o których nie pamiętamy już w okolicach 5 stycznia.
Ja również troszkę się nabijam widząc przepełniony fitness klub w okresie
styczeń - marzec, a później nagły spadek frekwencji. Ten spadek tak właściwie
mnie cieszy, bo o wiele lepiej ćwiczy się kiedy masz trochę przestrzeniu wokół
swojej maty, ale niewątpliwie wniosek jest jeden: nie jesteśmy zbyt wytrwali
jeżeli chodzi o realizację naszych postanowień noworocznych.
W tym momencie należałoby się zastanowić, dlaczego właściwie
tak się dzieje. Wszystko przecież ma jakiś związek przyczynowo skutkowy. Być
może postanowienia noworoczne są z góry skazane na klęskę, gdyż nie są one do
końca przemyślane, jako że powstają pod wpływem emocji sylwestrowej nocy lub
jeszcze gorzej, noworocznego kaca... To
bardzo prawdopodobne, ale myślę, że za naszą nieudolnością związaną z ich
realizacją kryje się coś jeszcze. W Nowym Roku rzucę palenie, schudnę 10 kg,
pojadę na Ibizę, podszkolę swój angielski, zmienię pracę, zrobię remont, będę
lepszą matką, itd..., itd... Niestety nie wystarczy wypowiedzenie tego czego
pragniemy przy rozświetlonym sztucznymi ogniami
sylwestrowym niebie i popicie tych życzeń lampką szampana. To tak nie
działa. Nic się samo nie stanie, pomimo tego, że bardzo tego chcemy. Jeśli
przez cały rok nie chodziliśmy w ogóle na siłownię, to tylko wytrwałość
samuraja dałaby cień szansy temu, aby od 1 stycznia pojawiać się w fitness
klubie codziennie lub co dwa dni. Jeśli do tej pory nie próbowałeś ograniczać
ilości wypalanych fajek, to chyba od momentu wybicia północy ciężko ci będzie
nie zapalić już ani jednej fajki w życiu. Pewnie istnieją ludzie o tak wysokiej
determinacji, że są w stanie wykonać tę mission
impossible, niemniej jednak to tylko jednostki. Chcę powiedzieć, że moim
zdaniem warto sobie dokładnie przemyśleć co chcielibyśmy w Nowym Roku osiągnąć, a na
pewno znajdziemy się o krok dalej na drodze do realizacji tego właśnie celu.
Usiądź więc i zastanów się co chcesz w swoim życiu zmienić, nie czekaj do
Sylwestra, zrób to już teraz. Jeśli będziesz pewny zmiany, której chcesz na
Nowy Rok, bo dokładnie przeanalizujesz swój cel i tym samym będziesz wiedział z
czym ta zmiana się wiąże, staniesz się bliższy osiągnięcia sukcesu. Czy tak
właściwie jesteś w stanie pojawić się w fitness klubie 4 razy na tydzień? A
może w natłoku cotygodniowych obowiązków możesz chodzić na zajęcia jedynie w
poniedziałki i środy? To dosyć istotne. Zaplanuj realizację swojego celu. Będę
chodzić na jogę, będę chodzić na jogę... Nie, nie będziesz! Przygotuj się,
sprawdź kiedy są zajęcia, ile kosztuje karnet, zaplanuj to. Zanim zaczniesz
planować, ściągnij różowe okulary. Optymizm jest super, ale teraz przez chwilę
trzeba być najprawdziwszym realistą. Czy mój cel jest możliwy do zrealizowania?
Co mnie motywuje do realizacji tego celu? Co chcę przez to osiągnąć? Co stracę
jeśli mi się nie uda? Ok, więc może nie rzucę palenia 1 stycznia, ale może
skończę z nałogiem do kwietnia, a przez pierwsze 3 miesiące roku będę stopniowo
redukować ilość wypalanych fajek, zaoszczędzone pieniądze będę przelewać na
specjalne konto, które stanie się funduszem wakacyjnym dla mojej rodziny, a tym
samym moim motywatorem do walki z nałogiem? O tak! Taki plan na pewno ma
większe szanse na powodzenie. Jestem o tym przekonana.
Dlaczego tak się tu mądrzę i jaki to ma cel? Jak pisałam w
moim pierwszym poście (Bella vita - kim jestem i jaka jest moja misja),
chciałabym inspirować innych do tego, aby ulepszali swoje życie. Myślę, że
życie nikogo z nas nie jest idealne, bo nawet, gdy coś wydaje się nam idealne,
to takie nie jest, to tylko pozory.
Niestety, ale zawsze jest jakieś "ale", jakaś wada ukryta... A to
znaczy, że nikt nigdy nie powinien osiąść na laurach, odetrzeć pot z czoła i
odetchnąć z ulgą, że zrobił już w swoim życiu wszystko. To tak jak z budową
domu. Kiedy już go wybudujesz i urządzisz tak, abyś mógł się do niego
wprowadzić, okaże się, że jest jeszcze wiele rzeczy, o które musisz zadbać.
Złośliwość rzeczy martwych jest nieunikniona i na pewno, po jakimś czasie coś
trzeba będzie naprawić, odmalować itd. Jeżeli nie będziesz dbał o swój dom, to
za 20 lat obudzisz się w zniszczonej ruderze.
Życie to nie nędzna egzystencja, powolne oczekiwanie na
śmierć. Wszyscy jesteśmy powołani do samorealizacji i dążenia do bycia lepszymi
ludźmi. To właśnie po to chodzimy do szkoły, zdobywamy zawód, kwalifikacje. To
właśnie dlatego rodzice od małego uczą nas zasad dobrego wychowania, a my
staramy się żyć tak by reprezentować sobą jakieś wartości, być kimś, kogo nie
można się powstydzić. Czy będę lepszym człowiekiem jeśli popracuję nad jakąś
cechą mojego charakteru, która samego mnie męczy i mąci w moich relacjach
międzyludzkich? Czy będę szczęśliwszy kiedy zrealizuję cel A i B? Tak? To
dlaczego jeszcze się wahasz? Do dzieła!
Z końcem 2015 roku jako studentka coachingu zrobiłam sobie
listę postanowień noworocznych do zrealizowania w nowym roku. Wytyczyłam sobie
10 celów. Z tej dziesiątki zrealizowałam 6, tj. 60%. Troszkę naciągana
statystka, bo jednym z moich celów było odwiedzenie Barcelony, Lublina i
południa Włoch, a udała się tylko Barcelona. Więc ok, niech będzie, że
zrealizowałam 50% swoich celów. To dużo czy mało? Pewnie zależy jak dla kogo.
Dla mnie? Hmmm... chyba trochę mało, jestem zła na siebie, że nie przeczytałam
większej ilości książek niż w roku ubiegłym, że nie znalazłam czasu na naukę
katalońskiego pomimo tego, że zakupiłam drogie podręczniki, itd. Jednak jeśli spojrzę na to inaczej i zobaczę,
co udało mi się osiągnąć, to na mojej twarzy pojawia się uśmiech, bo osiągnęłam
naprawdę wiele. Tak naprawdę, większość tych ważniejszych postanowienia
zostało zrealizowanych, dokładnie 3 na 5. Jedno z nich to zostanie coachem.
Jestem coachem, prowadzę indywidualne sesje coachingowe w jednej z największych
światowych korporacji. To duży sukces, a 3/5 to świetny wynik, więc myślę, że mogę
być z siebie zadowolona. Już wiem co sobie postanowię na Nowy Rok. W czołówce
znajdą się postanowienia nie zrealizowane w minionym roku, a złość na siebie
samą za te niedopatrzenia będzie moim największym motywatorem. Teraz powinno
być trochę łatwiej, jeszcze tylko
przeanalizuję dokładnie dlaczego nie udało mi się zrealizować tych postanowień
w tym roku i mogę zacząć działać. Właściwie to już zaczęłam działać np. z
czytaniem. Tydzień temu kupiłam dwie nowe książki Murakamiego, z których ucieszyłam
się jak dziecko! :)
Ty też daj sobie szansę na to by Nowy Rok stał się pretekstem do
ulepszenia twojego życia, do zrealizowania twoich marzeń, do pozytywnej zmiany
osobowości. Po co marnować czas stojąc z założonymi rękami? Działaj, bo życie
płynie w ekspresowym tempie i nie ma czasu do stracenia. Jeśli potrzebujesz wsparcia coacha, zachęcam do kontaktu. Cokolwiek postanowisz,
życzę ci powodzenia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz